Zakon krzyżacki

Z Kwidzynopedia - encyklopedia e-kwidzyn
Rycerz Zakonu - pocztówka z 1905 roku

Krzyżacy czyli bracia z Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie, którzy przybyli na tereny dzisiejszej północnej Polski, zaproszeni przez księcia Konrada mieli już za sobą jedną "próbną" budowę państwa zakonnego. W 1211 roku otrzymali od króla Węgier Andrzeja II ( Andreas II ) tzw. Ziemię Borsa, która leży na terenie Siedmiogrodu ( teraz Rumunia, do 1945 roku Węgry i do tej pory Węgrzy są tam większością ). Cel sprowadzenia bitnych Krzyżaków był ten sam co później u Konrada Mazowieckiego - mieli zwalczyć nachalnych sąsiadów ( Połowców / Kuman ) i zapobiegać ich najazdom. Krzyżacy bardzo skutecznie zajęli się problemem, pokonali Połowców i zmusili ich do przyjęcia chrztu ( czyli to samo co stało się później z plemionami Prusów na Powiślu i Mazurach ). Rozpoczęli też intensywną akcję osadniczą ( sprowadzając głównie swoich germańskich osadników - zresztą ich potomkowie żyją w Siedmiogrodzie do dziś - nikt po wojnie ich nie wysiedlał ). Oczywiście budowali też zamki, a siedzibę komtura krajowego nazwali... Marienburg ( ale ten Malbork nie był tak wspaniały jak ten nad Nogatem! ). Ich własność przypieczętował w 1224 roku papież Honoriusz III wyjmując Ziemię Borsa spod władzy kościelnej i świeckiej. Tym samym ziemia ta była nominalnie podporządkowana tylko Stolicy Apostolskiej ( to samo powtórzono później dla Ziemi Chełmińskiej ). Król Węgier nie podporządkował się woli papieża i zdołał siłą usunąć Krzyżaków z Siedmiogrodu w 1225 roku. I wtedy Hermann'owi von Salza ( ówczesny wielki mistrz, twórca potęgi zakonu ) usilnie poszukującego nowej siedziby zakonu, spadła jak z nieba propozycja Konrada Mazowieckiego dotycząca dolnej Wisły. Nasz książę miał permanentny kłopot z wojowniczymi Prusami ( bałtyckie plemię mówiące podobnie jak Łotysze czy Litwini, dość licznie zamieszkujące m.in. okolice późniejszego Kwidzyna ) i zobaczył w Krzyżakach wybawców z kłopotu. Zupełnie nie zdawał sobie jednak sprawy na jak doświadczonych ludzi natrafia. Zresztą skąd miał to wiedzieć przy ówczesnym obiegu informacji trwającym tygodnie, miesiące albo i lata. Nie mógł mieć pojęcia co za twór powstanie mu pod bokiem, skoro był władcą peryferyjnego księstwa na samym skraju ówczesnej cywilizacji. I tak Krzyżacy mimowolnie i przypadkiem dostali drugą szansę na budowę własnego państwa. Nie zmarnowali jej, skoro kontynuacja ich tworu formalnie zakończyła żywot dopiero w 1945 roku a liczne materialne pozostałości dalej trwają. W polskich źródłach a szczególnie podręcznikach szkolnych dominują niemal wyłącznie negatywne skutki przybycia Krzyżaków. A tymczasem jest to tylko jedna strona medalu. Krzyżacy prócz brutalności, świętoszkowatej obłudy, krwi i cierpień Polaków czy podbitych Prusów ( bynajmniej nie wyciętych w pień ) przynieśli na te tereny coś znacznie trwalszego... Mianowicie... cywilizację zachodnią. Brzmi górnolotnie, ale ma bardzo wymierny skutek np. w postaci dużo gęstszej sieci dróg ( a od XIX wieku też kolei ), budowie znacznej ilości kanałów, młynów ( a później choćby mostów przez Wisłę, w Kongresówce jest ich bardzo mało ) - wszystko to, a szczególnie budowle powstałe jeszcze za państwa zakonnego było nowoczesne jak i nowatorskie w tamtych czasach i dało fundament na chyba, jak na razie, największe czasy prosperity miast Powiśla, które zaowocowały pod koniec XIX i na początku XX wieku gdy Marienwerder był szybko rozwijającym się, pięknym i harmonijnym miastem. Wtedy też powstała większość ładnej secesyjnej lub neogotyckiej zabudowy miejskiej, która tak mocno odbiega od miast np. obecnej wschodniej Polski.

Krzyżacy mieli zachodnich rzemieślników, znali wydajniejsze sposoby uprawy ziemi, wreszcie mieli jak na swój czas nowoczesną i wyjątkowo sprawną administrację z kadencyjnie wymienianymi urzędnikami (żaden wójt, komtur czy nawet wielki mistrz nie obejmował urzędu dożywotnio, musiał liczyć się z możliwością przeniesienia na drugi koniec państwa czy odwołaniem, co skutecznie ograniczało np. korupcję). Wszystko to było nowe i nieznane na tym terenie, dotychczas rządzonym przez udzielnych, nieodwoływalnych książąt, wodzów plemiennych ( u Prusów ) dziedziczących władzę. Zanim zakonna administracja zdegenerowała się - upłynęło prawie 200 lat.

Krzyżacy sprowadzili na Powiśle i okoliczne ziemie prawdziwy przemysł budowy zamków. Ówcześnie bardzo nowoczesnych i trudnych do zdobycia. Budowali je niemal taśmowo, jeden po drugim, z dokładnymi obliczeniami, planami i kosztorysami. Żaden nie podobny do drugiego. Na obszarze np. między Toruniem a Grudziądzem pobudowali ich tyle, że podróżujący rycerz miał zawsze zapewniony nocleg na zamku, bo każdy następny zamek był budowany w odległości pokonywanej w ciągu jednego dnia przez konia. Mieli własne cegielnie i wiedzieli jak wypalić dobrą cegłę. I jakość tej cegły ( wymiary sporo większe od współczesnych ) pozwoliła na przetrwanie tylu zamków lub ich resztek po dziś dzień. Wiedzieli jak zbudować kanał zasilający wielkie młyny ( Malbork, Gdańsk ) i handlować na wielką skalę bursztynem. Tej wiedzy nikt przed nimi tu nie miał. Dzięki wszystkim tym cechom oryginalny i jedyny w swoim rodzaju projekt "państwa zakonnego" odniósł sukces ze wszystkimi tego skutkami dla polskiego sąsiada. Skutki były zarówno negatywne jak i pozytywne.

Bez Krzyżaków i ich następców, Kwidzyn ( Marienwerder ) wyglądałby zupełnie inaczej niż wygląda.

Prawdopodobnie tak jak inne miasteczka z ubogiej polskiej ściany wschodniej z mikrymi tradycjami miejskimi. Ze śladową ilością zabytków czy choćby ładnych budynków, bez typowo miejskich kamienic (jak np. te przy dworcu), bez reprezentacyjnego dworca czy potężnej neogotyckiej poczty, bez gęstej sieci kolei/dróg w powiecie ( kolej po 1920 i wtórnie 1945 - nieaktualne ), bez pięknego mostu ( nieaktualne od 1929 do 2013 ), bez zamku, bez siedziby regencji ( dużego województwa ), bez bycia miastem od początku lokacji czyli już w XIII wieku.

Źródło