Władysław Demski
ks. Władysław Demski urodził się w Straszewie 5 sierpnia 1884 roku w zasiedziałej na Powiślu polskiej rodzinie rolników.
Spis treści |
Dzieciństwo młodość
Władysław został ochrzczony w kościele parafialnym w Tychnowach (w tym czasie Straszewo było złączone unią personalną z Tychnowami).
Rodzicami Władysława byli: Franciszek (ur. 4 sierpnia 1852 r. w Marianach – zm. 3 stycznia 1917 r.) i Rozalia z domu Kamrowska (ur. 4 grudnia 1850 roku w Rzężęcinie – zm. 5 kwietnia 1948 roku).
Rodzice prowadzili gospodarstwo rolne w Straszewie położone po prawej stronie (za kaplicą przydrożną) przy szosie do Trzciana.
Po prymicjach syna z powodu braku rąk do pracy - Franciszek sprzedał gospodarstwo.
Ojciec Władysława angażował się w działalność polskich komitetów wyborczych powiatu sztumskiego, który był enklawą polskości od czasów rozbiorów.
Władysław, tak jak jego bracia Agaton i Bolesław, ukończył Szkołę Podstawową w Straszewie. Następnie podjął naukę w Collegium Marianum w Pelplinie i Gimnazjum w Braniewie, po ukończeniu którego zdał egzamin maturalny w 1906 roku.
Posługa kapłańska
Po ukończeniu studiów filozoficzno-teologicznych w Wyższym Seminarium Duchownym w Braniewie w latach 1906-1910, przyjął 6 lutego 1910 roku święcenia kapłańskie we Fromborku.
Następnego dnia odprawił Mszę św. Prymicyjną w kościele parafialnym Św. Katarzyny w Straszewie, gdzie proboszczem był ks. Jan Hajnowski.
Jako motto swojej posługi kapłańskiej obrał słowa: „ Jezu cichy pokornego serca, uczyń serce moje według serca Twego”.
Po święceniach, biskup warmiński August Bludau skierował go do pracy na stanowisku wikariusza w parafiach polskich.
We Wrzesinie pracował do 7 lipca 1911 roku, w Barczewie od 8 lipca 1911 roku do 28 września 1916 roku, gdzie zastała go I wojna światowa.
Tam opiekował się jeńcami rosyjskimi i polskimi.
29 września 1916 roku został przeniesiony do Biskupca Reszleńskiego, gdzie do 19 marca 1919 roku prowadził działalność oświatową wśród miejscowych Polaków.
Powołany na krótko do wojska niemieckiego (okres I wojny światowej). Pracował w szpitalu wojskowym w Królewcu.
Od 20 marca 1919 roku do 2 stycznia 1923 roku był wikariuszem w Starym Targu koło Sztumu.
To również czas Jego aktywnej działalności plebiscytowej, która po przegranej Polaków w Plebiscycie zmusiła go do wyjazdu z Powiśla.
Ks. Demski był opiekunem towarzystw ludowych i bliskim współpracownikiem Warmińskiego Komitetu Plebiscytowego.
W listopadzie 1920 roku został członkiem KC Związku Polaków w Prusach Wschodnich w Olsztynie.
W ramach struktury związkowej współpracował z H. Sierakowską sprawując patronat nad szkolnictwem.
Władze niemieckie nie mogąc znieść szerokiej działalności księdza – zmusiły go do opuszczenia rodzinnych stron.
Wyjechał do Inowrocławia, gdzie został prefektem Gimnazjum im. Jana Kasprowicza (które również ukończył kardynał J.Glemp) i bardzo krótko pracował, jako wikariusz w kościele Matki Bożej.
Wówczas podjął studia filologii klasycznej na Uniwersytecie Poznańskim. Po ich ukończeniu został zaangażowany jako etatowy profesor greki i łaciny.
Ponadto uczył języka łacińskiego i niemieckiego w gimnazjum żeńskim, opiekując się Sodalicją Mariańską.
Uwięzienie i śmierć
Władze niemieckie nigdy nie zapomniały księdzu Władysławowi Demskiemu jego działalności na rzecz polskości na Powiślu, dlatego już 2 września 1939 roku aresztowano go wraz z innymi księżmi w starostwie inowrocławskim.
Był więziony kolejno: w Inowrocławiu, Świeciu, Górnej Grupie i Gdańsku – Nowym Porcie.
8 lutego 1940 roku został przewieziony do obozu koncentracyjnego w Stutthofie.
W podobozie Grenzdorf wykonywał ciężką pracę w tamtejszej żwirowni i kamieniołomach.
Stąd 10 kwietnia 1940 roku zostaje przewieziony do obozu koncentracyjnego w Sachsenhausehn, gdzie zostaje przydzielony do bloku 20 z numerem 9103.
Na skutek ciągłego bicia i polewania zimną wodą przez "osobistego" oprawcę Hugo Kraye – ciało ks. Władysława pokrywa się opuchlizną i wrzodami- skutkuje to zapaleniem nerek.
Wszelka pomoc współwięźniów była niweczona przez codzienne maltretowanie i katowanie księdza. Po kilkudniowym pobycie w obozie, ten silny i zdrowy mężczyzna poczyna niknąć w oczach (...)
Pewnego dnia, w czasie segregowania odzieży więźniów, w którym brał udział ks. Demski, z jednego z węzełków wypadł różaniec. Zainteresowany tym znaleziskiem SS-man kazał je sobie podać i po chwili zawołać "den grossen Pfaffen-ks. Profesora Demskiego"
Strażnik polecił księdzu podeptać różaniec, ale ten odmówił.
Oprawca rzucił różaniec w błoto i rozkazał pocałować.
Wszystkim poleceniom, jakie dawano więźniowi - towarzyszyły wyzwiska, szyderstwa z wiary świętej i wykpiwanie kapłanów za magię i kuglarstwo…
Na taki rozkaz ks. Demski pochylił się i wargami odszukał w błocie krzyżyk różańca. Natychmiast spadły nań ciosy zadawane grubym kijem. Bito po głowie, po plecach, po nerkach. Więzień podnosił się z trudem. Okładano go nadal. Wyczerpany i chory ks. Profesor Demski upadł.
Katowanie trwało...nie padło żadne słowo z ust więźnia.
Wsparty o ramię kolegów wrócił do bloku, a pytany o samopoczucie machnął ręką mówiąc: „Wszystko trzeba ścierpieć i na nic się nie skarżyć”.
Wysoka temperatura i silne bóle nerki nie przeszkodziły więziennym oprawcom w katowaniu więźnia z wielkim okrucieństwem przez następne dni.
Gdy przyprowadzono go na kolejny apel, on opierał się o ramię młodego ks. Romana Budniaka z Inowrocławia. Nie mogąc utrzymać się na nogach, osunął się na ziemię.
Skonał pod płotem otoczony księżmi, towarzyszami z obozu.
Śmierć nastąpiła 28 maja 1940 roku, we wtorek, w oktawie Bożego Ciała, o którą dopytywał podczas ostatniego apelu obozowego.
Ksiądz Stanisław Gałecki udzielił mu rozgrzeszenia.
Rodzina otrzymała telegram datowany 29 maja 1940 roku, w którym została powiadomiona o śmierci Błogosławionego.
SS-man zmusił ks. Piotra Gołąba, werbistę, do wygłoszenia „mowy żałobnej”, której treść tak zanotował po latach naoczny świadek: „Żegnam Ciebie kochany Profesorze, odszedłeś po trudzie życia do Twego Pana po nagrodę. Jesteś wolny! Tylko gdzieś tam w Inowrocławiu płacze 90-letna staruszka, matka Twoja, która Cię już do stęsknionego serca nie przytuli. Wkrótce jednak spotkacie się obydwoje tam, gdzie nie ma bólu i cierpienia, i gdzie nagrodą za dobro jest radość i szczęśliwość niebieska, a zapłatą za zło, za krzywdę jest…”.
Nie dokończył mówić, ponieważ przerwał mu oprawca, krzycząc: „Dość”.
Świadkowie męczeńskiej śmierci ks. Demskiego zauważyli, że umierał jak męczennicy początków chrześcijaństwa.
„Oddał życie czcząc symbol wiary Chrystusowej, czym zaświadczył, że jego wiara w Boga i nadzieja zbawienia stanowiła istotną treść jego życia doczesnego, a jednocześnie – w godzinę swojej śmierci - myśli jego biegły do Jezusa Eucharystycznego, o czym świadczą jego słowa: " Czy dziś oktawa? Prowadziłbym procesję u Grzesia Handkego, proboszcza w parafii Św. Józefa w Inowrocławiu..."
Beatyfikacja
13 czerwca 1999 roku wraz ze 108 męczennikami z czasów drugiej wojny światowej beatyfikowany przez papieża Jana Pawła II.
Ciekawostka
Dla uhonorowania tej wybitnej postaci w Kwidzynie ks. Wł. Demskiemu poświęcono plac.
Źródło
- Ks. Jan Wiśniewski - "Błogosławiony Władysław Demski (1884-1940) kapłan, męczennik za wiarę i polskość Powiśla"