Klęski elementarne - epidemie

Z Kwidzynopedia - encyklopedia e-kwidzyn
Wersja Rachel (dyskusja | edycje) z dnia 11:30, 22 lis 2017
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Okładka modlitewnika


Żadnej nękającej ludzkość katastrofy nie da się porównać z klęską elementarną jaką jest epidemia. Od XIV wieku epidemie nawiedzały Europę, budząc największy lęk. Czternastowieczna epidemia zniszczyła kilkusetletnią populację, pochłonęła miliony ofiar. W przeszłości epidemie nazywane były: zarazą morową, morem, powietrzem, morowym powietrzem, łożnicą, pomarlicą, pestis. Bano się ich bardziej niż wojny, pożaru czy głodu. Napawały ludzi poczuciem bezradności, uświadamiały znikomość ziemskiego żywota. Wierzono, nie znając prawdziwych przyczyn zarazy, że jest to "gniew Boży". Za co? Na przykład za obżarstwo i rozpustę. Dlatego zakazywano wszelkich gier, zabaw i tańców, a broniono się przed nią przede wszystkim modlitwą, postami, umartwieniami i pokutą. W średniowieczu powstały gromady tzw. biczowników, którzy przez trzydzieści trzy i pół dnia (w nawiązaniu do długości życia Jezusa) wyruszały na gościńce, przechodzili przez ulice miast i wsie, biczowali swe ciała, aby w ten sposób odkupić przewinienia swoje i cudze. Do tych biczowników dołączyła Dorota z Mątów, która podczas epidemii dżumy, jaka miała miejsce latem 1382 roku, straciła ośmioro z dziewięciorga dzieci. Modlono się do Matki Bożej Miłosiernej i świętych: Rocha, Rozalii, Róży z Palermo oraz Sebastiana - patronów od morowej zarazy.

Jedna z pieśni:

"Panno przeczysta, Panno bez zmazy,

Broń nas od chorób, strzeż od zarazy,

I jako raju wonna lilia,

Oczyść powietrze! Zdrowaś Marya.

Ty, coś płakała nad śmiercią Syna,

Przez Twe łzy gorzkie, Matko jedyna,

Oddal śmiertelność, co lud zabija,

Broń nas od moru! Zdrowaś Marya".

Powszechnie sądzono, że nadejście zarazy zapowiadają niecodzienne zjawiska i znaki, anomalia pogodowe i wegetacyjne, dziwne zachowania zwierząt, komety. Wierząc, że zaraza to kara za grzechy szukano winowajców, którzy popełniając wykroczenia przeciw boskim prawom sprowadzali ją na ziemię. Często ofiarą padały osoby ułomne, chore psychicznie. Efektem tych “poszukiwań” bywały też pogromy innowierców, zwłaszcza ludności żydowskiej, która przed torturami i śmiercią w płomieniach masowo uciekała z Prus do Polski.

Największe spustoszenie w Europie siała dżuma. Ogniska tzw. dżumy dymieniczej wybuchały z reguły na wiosnę i na początku lata, dżumy płucnej o wiele groźniejszej bo zabijającej 95 % chorych - zimą. Jednak nie tylko ona zbierała żniwo śmierci. Niektóre choroby zakaźne do dziś nie zostały zidentyfikowane, gdyż pozostały po nich tylko niejasne opisy objawów.

Każde pokolenie w Europie żyło w strachu przed zarazą. Na naszych terenach miały one miejsce np. w latach: 1529, 1588, 1601, 1602, 1657 i 1661.

Z zarazą próbowano też walczyć. Od dawna wiedziano, że jest ona zaraźliwa i rozprzestrzenia się wzdłuż szlaków handlowych. Przede wszystkim więc starano się odseparować zdrowych od chorych. Zamykano granice, tworzono kordony wokół miast. Pieniądze dezynfekowano w occie. Miłosierdzie okazane dalekiemu krewnemu czy sąsiadowi niosło ze sobą ryzyko przywleczenia choroby do własnego domu. Domy chorych naznaczano. Popularnym panaceum było upuszczanie krwi. Grabarze ochotnicy z głowami owiniętymi w szmaty, by uchronić się przed fetorem rozkładających się ciał, wyciągali zmarłych z domów i wrzucali na wozy. Ciała zmarłych wywożono poza wieś czy mury miejskie i nierzadko chowano w zbiorowych mogiłach, szybko, cicho i zazwyczaj bez obrzędów pogrzebowych. Dobytek zmarłych szczególnie łóżka, ubrania, wełnę, pióra palono. Do obowiązków grabarzy należało też penetrowanie każdego dnia wsi i sprawdzanie, gdzie pojawiło się nowe ognisko zarazy.

Jako że utożsamiano zarazę z morowym, niezdrowym powietrzem nakazywano wietrzenie domostw, umieszczanie w izbach ziół wonnych takich jak: tymianek, wrotycz i piołun. Wszędzie płonęły ogniska mające osuszać powietrze.

W pierwszej połowie XVIII wieku większa część Europy została spustoszona przez epidemię dżumy, która doprowadziła do wyludnienia znacznych obszarów starego kontynentu. W Prusach Wschodnich w latach 1709 i 1710 zmarło około 235 000 osób, co stanowiło jedną trzecią populacji, w tym połowa mieszkańców Prabut. W wielu miejscach nie było nikogo, kto zebrałby plony lub obsiał pola. Zabroniono handlu i transportu towarów z miejsc, w których występowała epidemia. Zarazie często towarzyszył głód.

W Berlinie utworzono "Collegium Medicum", które było centralnym organem sprawującym pieczę nad działalnością lekarzy, chirurgów, fryzjerów, farmaceutów i położnych. Zauważono, że lekarze często wyrządzali więcej szkody niż pożytku pacjentowi. 14 listopada 1709 roku powstał "Regulamin Plagi", w którym ostrzegano ludzi przed szarlatanami. Departament Zdrowia nie zalecał amuletów z silnie toksycznego arsenu do powieszenia na szyi, zamiast tego zalecał rtęć w wydrążonym orzechu do nacierania. Do takich dziwnych praktyk możnaby zaliczyć spożywanie proszku z cegieł kościelnych, po których pozostały dziury w murach kościołów np. w Rakowcu, Suszu, Gniewie czy w Nowem, ale to tylko jedna z hipotez powstania tych dziur, gdyż nie udało się odnaleźć żadnych zapisków na ten temat. Dla wzmocnienia organizmu zalecano spożywanie nie za mocnego piwa, masła, czarnego bzu, czosnku i cebuli. Rozpowszechniane co kilka dni nowe rozporządzenia czołowych lekarzy Prus były dokumentami bezradności.

Obok dżumy ludność dziesiątkowały także inne epidemie. Szalała cholera, tyfus brzuszny, plamisty, czarna ospa i kiła. W 1801 roku w Kwidzynie odnotowano bardzo dużo przypadków zachorowań na anginę. Od 6 listopada 1830 roku na terenie Prus zaczęły obowiązywać drakońskie wręcz prawa wprowadzone przez ówczesny odpowiednik ministerstwa spraw zagranicznych dot. zapobieganiu rozprzestrzeniania się cholery. Fryderyk Wilhelm III powołał urząd głównego inspektora sanitarnego a został nim Ludwik Gustaw von Thiele. W Kwidzynie działa Zachodniopruskie Kolegium Medyczne (Westpreussische Provinzial Collegium Medicum zu Marienwerder).

Na terenie Prus wprowadzono podwójne kordony sanitarne przed zarażonymi czy podejrzewanymi o możliwość zarażenia żołnierzy. Poczta pruska była poddana kwarantannie, a w zasadzie jej przesyłki. Wszystkie większe miasta, ale i wsie dostały instrukcje, bardzo szczegółowe, jak postępować w przypadku pojawiania się chorób zakaźnych takich jak: cholera, tyfus, ospa, żółta febra itp.

W styczniu 1813 roku wracające spod Moskwy, niedobitki wojsk napoleońskich i ciągnące za nimi wojska rosyjskie, przyniosły ze sobą epidemię tyfusu, w wyniku której życie straciła 1/10 ludności Kwidzyna. W roku 1831, na dzień 6 października Amtsblatt (wydawany w Kwidzynie) podaje w spisie zachorowań na cholerę, że w mieście zachorowało 5 osób i wszystkie zmarły. Ten rok był tak dotkliwy dla ludności, że występuje nawet w pieśni:

"Rok tysięczny osiemsetny,

Trzydziesty pierwszy choć minął

Będzie wiecznie, już pamiętny,

Jak cholerą naród ginął".

W latach 1839/1840 przeprowadzono kompleksowe badania sanitarne w całym okręgu kwidzyńskim w związku z podejrzeniem o możliwość epidemii.

Następna epidemia cholery miała miejsce na naszych terenach w roku 1866.

W 1869 roku wydrukowano broszurę "Boden und Grundwasser in ihren Beziehungen zu Cholera und Typhus" - jak zapobiegać tym chorobom. Uwzględniono w niej dobry wpływ wentylacji, zachowania czystości oraz ogrzewania pomieszczeń. Od 1883 roku prowadzono powszechne uświadamianie społeczeństwa o dezynfekcji. Na terenie miast: Gdańska, Królewca, Bydgoszczy i Kwidzyna gdzie powstał szpital zakaźny, powołano oddziały głównego urzędu sanitarnego.

Od 1865 roku prowadzono w Kwidzynie wykłady w gimnazjum na temat higieny i walki z zarazkami, a od 1881 roku wprowadzono w ramach nauki uczniów "higienę" (mycie rąk, przegotowana woda ect.) do walki z m.in. dyfterytem.

Mimo walki z zarazkami cholera zaatakowała mieszkańców Kwidzyna we wrześniu 1905 roku o czym informowała prasa amerykańska w "The Call San Francisco" i "Urbana Daily Courier" natomiast "Gazeta Toruńska" 2 sierpnia 1911 roku donosiła o 21 przypadkach zachorowania na tyfus.

Do dzisiejszych czasów w powiecie kwidzyńskim nie zachowało się nic pewnego, związanego z "grasującymi" tu epidemiami. Przypuszcza się tylko, że mogiły ofiar zarazy mogą znajdować się w Rozpędzinach w pobliżu cegielni i w Kwidzynie na dawnym cmentarzu przy ulicy Piastowskiej oraz na ulicy Krętej w miejscu dawniej zwanym Totenberg.

Na uwagę zasługuje też najstarsza kapliczka w powiecie usytuowana w Tychnowach. Jej patronem jest św. Roch, orędownik od zaraźliwych chorób.

Archiwalia

Źródła

  • Mór w Polsce w wiekach ubiegłych. Zarys historyczny - Franciszek Giedroyć, Warszawa 1899
  • Dżuma na Mazurach i Warmii w latach 1708-1711. Komunikaty Mazursko-Warmińskie - Stanisław Flis, Olsztyn 1960
  • Modlitwy i Litanie do św. Rocha i św. Rozalii, patronów od morowej zarazy. Modlitwy na czas wojenny o pokój i śmierć szczęśliwą - 1915r