Irena Bartkowska
Irena Bartkowska - nazwisko panieńskie Łukaszewicz.
Pseudonim „Irczyk” – sanitariuszka Zgrupowania Nadniemeńskiego AK na Wileńszczyźnie w latach 1943 – 1944. Była nauczycielką szkół średnich w Kwidzynie.
Wspomnienia o Pani Irenie
"Znam małżeństwo Irenę i Czesława Bartkowskich ponad dwadzieścia lat. Irena uczyła matematyki w Zespole Szkół Zawodowych nr 2 z moją żoną. Przyjaźniliśmy się. Często bywaliśmy u siebie w domach na imieninach czy brydżu. Nigdy Irena nie wspominała o swojej pracy jako sanitariuszka w bojowych oddziałach AK na Wileńszczyźnie. Czasem przez nieuwagę wyrwało się jej słowo, ale szybko przechodziła na inny temat. W ostatnim tygodniu swego żywota, w gorączce, przeżywała swój udział w walkach, opatrując rannych i wycofując się z nimi przed Niemcami.
Irena Bartkowska z domu Łukaszewicz urodzona w 1924 roku w Wilnie w rodzinie geodety. Uczęszczała do Gimnazjum im. Czartoryskich w Wilnie. W tym czasie została zwerbowana przez komórkę AK. W początku 1943 roku rozpoczęła pracę w szpitalu jako pielęgniarka, z myślą o pogłębieniu praktyką swej wiedzy, którą zdobyła jako długoletnia harcerka na kursach sanitarnych.
Pracując w szpitalu, zdobyte środki opatrunkowe i lekarstwa przekazywała przez łącznika do oddziałów partyzanckich. 24 kwietnia dostała przydział jako sanitariuszka w Nadniemeńskim Zgrupowaniu AK w III kompanii IV batalionu 77 pułku piechoty (relacja pisemna J. Bernharda pseudonim „Harry” z VIII batalionu zgrupowania).
Irena parę tygodni przed śmiercią, na prośbę swego dawnego dowódcy spisała swój udział w Nadniemeńskim Zgrupowaniu AK podając, że została przydzielona do III Kompanii, której dowódcą był ppor. „Zając”. Dowódca odebrał od niej przysięgę na specjalnej zbiórce, wobec całego oddziału. Przyjęła pseudonim „Irczyk” i przystąpiła natychmiast do pracy. W oddziale byli chorzy, którymi należało się zająć. Chrzest bojowy dostała już w nocy. Po alarmie i nocnym marszu, w spotkaniu z Niemcami partyzanci atakują. Niemcy kontratakują. Padają pierwsi ranni. Pod ciągłym ostrzałem na linii ognia, opatrywała rannych. Po bitwie w trakcie wycofywania prowadziła ciężko rannego partyzanta, który często mdlał. Dźwigała też jego karabin. Po dotarciu do miejsca przeznaczenia, przekazała rannych do „szpitala polowego” – meliny w gospodarstwach wiejskich, które nadzorował lekarz lub felczer.
Śledząc przebieg walk oddziałów Nadniemieńskiego Zgrupowania AK ( B. Bilewicz – Powroźnik – „Idziem”) oddział „Irczyk” był w ciągłej walce z Niemcami i partyzantką sowiecką. Wzrastała ilość rannych i zabitych. Dowódca chciał ją przenieść na jakiś czas na odpoczynek. Nie wyraziła zgody i pozostała dalej w oddziale. Wynosiła z pola walki rannych. Dodawała otuchy konającym. W najcięższej i najdłuższej bitwie zgrupowania ( 18 maja 1944 roku ), kiedy to oddział wpadł w zasadzkę sowiecką, „Irczyk” pod ogniem nieprzyjaciela dotarła do każdego rannego, aby założyć opatrunek i wyciągnąć go spod ognia.
W charakterystyce żołnierskiej, dowódca za ten okres walk dał jej ocenę: „jedna z najdzielniejszych sanitariuszek Zgrupowania Nadniemeńskiego „ - ( R. Korab – Żebryk – „Operacja wileńska AK”). Słowa te również przytoczył na kwidzyńskim cmentarzu jeden z oficerów Zgrupowania, porucznik Jerzy Bernhardt pseudonim „Harry”, który żegnał „jedną z najdzielniejszych sanitariuszek” w imieniu żyjących kolegów Zgrupowania.
Po rozbrojeniu oddziału przez sowietów 17 lipca 1944 roku i konwoju na miejsce zbiórki na wywóz, dowódca ppor. „Zając” namawiał ją do ucieczki. Odmówiła twierdząc, że nie mogła zostawić swoich chłopców. Wobec takiej postawy dowódca wydał jej rozkaz, który musiała wykonać. Uciekła. Powróciła do Wilna, skąd na „lewych” dokumentach wyrobionych przez AK, wyjechała do Polski. Po studiach trafiła do Kwidzyna."
P.S.
Dziękuję Panu Wiesławowi Żmieńko za udostęnienie materiałów o „Irczyk”.
Kwidzyn, marzec 2003 rok
Michał Baraniak
Źródło
55 LAT.Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2 im. Marii Skłodowskiej - Curie w Kwidzynie