Mieczysław Potreć
Mieczysław Potreć, urodzony 21 lutego 1934 roku w miejscowości Równe na Ukrainie, zmarł w lipcu 2000 roku.
- Ukończył Wyższe Studia Wychowania Plastycznego, Studium Kulturalno-Oświatowe i Studium Poligraficzne.
- W latach 1957 - 1962 pracował jako organista.
- Lata 1962 - 1975 to stanowisko kierownika działu w "Ruch - u" i praca w PUP.
- W latach 1975 - 1995 był kierownikiem Pracowni Plastycznej, od roku 1996 - prezes Stowarzyszenia Miłośników Malarstwa Sztalugowego i Plenerowego.
- W latach 1990 - 1994 radny Rady Miejskiej w Kwidzynie.
Urlopy dla Mieczysława Potrecia to czas poświęcony na plenery malarskie. Lubował się w muzyce sakralnej i romantycznej. Cenił dobrą literaturę i kochał pracę na przydomowej działce.
Wspomnienia
Mietek był nie tylko malarzem. Był instytucją kwidzyńskiego życia kulturalnego. I nie z racji pełnionych funkcji zawodowych, lecz z pasji i powołania.
Pochodząc z Kresów (spod Kostopola, skąd wypędzeni Polacy po 1945 zaludnili dwoma, lub trzema transportami Kwidzyn i jego okolice), przywiózł tu w późnej tzw. repatriacji (1957) wszystkie te wspaniałe cechy charakteru Polonusów, o których zaczęli już zapominać osiedleni tu wcześniej rodacy. Godny podziwu był jego wigor, jasność sądów i podziw dla piękna tego świata. Biografię też miał niebywałą. Gdy po wojnie skurczyły się polskie granice na wschodzie, on pozostał na ojcowiźnie osierocony po zamordowaniu ojca przez UPA. Wychowywał go tamtejszy ksiądz Chomicki, któremu zawdzięczał przygotowanie muzyczne, malarskie i przede wszystkim patriotyczne.
Po latach, już w wolnej Polsce, odpłacił pamięci swego patrona doprowadzając do umowy partnerskiej współpracy pomiędzy Kwidzynem i Barem na Ukrainie.
Nad trudną młodością w ZSRR ciążyło mu piętno współpracownika księdza, za co zapłacił służbą w Krasnej Armii w specjalnych jednostkach za Uralem, ale „w pięknych okolicznościach przyrody” Bajkału.
W pogoni za uciekającą przed nim ojczyzną trafił w końcu Mietek do Kwidzyna z tzw. późną falą repatriacji. Jego pierwszą pracą było krzewienie kultury w świetlicach wiejskich powiatu sztumskiego. Tę pionierską pracę wspominał potem z rozrzewnieniem.
Skrzydła swego talentu artystycznego i organizacyjnego rozwinął Mietek Potreć w Kwidzynie w Miejskim Ośrodku Kultury, gdzie objął pracownię plastyczną. Zastał tam działający (jako tako) amatorski klub malarski założony przez swą poprzedniczkę Helenę Rybicką, któremu nazwę „Kontrasty” wymyślił Zbyszek Rybarczyk.
Jestem przekonany, że geniusz Potrecia polegał nie na jego twórczości malarskiej, lecz na niezwykłym talencie organizowania malarskiego świata w środowiskach, które same się tego nie spodziewały.
Zgromadził w swoim klubie niedzielnych malarzy wszystkich nawiedzonych i nienawiedzonych entuzjastów pędzla z miasta i okolic. Od takiego, jak ja za przeproszeniem „wykształciucha” do niesprawnego mentalnie Leszka Czajki – niezwykle sprawnego rysownika, podopiecznego MOPSu.
Gdy werbowani do klubu tłumaczyli się brakiem umiejętności malarskich, Mietek gasił ich pytaniem : skąd o tym wiedzą, jeśli nie próbowali. Wszyscy zdobywali umiejętności na niezliczonych plenerach dookoła Kwidzyna i nad morzem. Organizacja plenerów malarskich była jego osobistym patentem, który satysfakcjonował patronów, sponsorów, a przede wszystkim uczestników, czyli brać malarską z łaski bożej i mistrza Potrecia.
Pod jego okiem zakwitły rozliczne samorodne talenty, które działają do dziś.
Mietek miał niezwykłą biegłość malowania szybkich szkiców krajobrazowych. Słynne były jego pokazy, gdy w otoczeniu gromady gapiów robił to w kilkanaście minut.
Zostawił po sobie setki obrazów, które rozproszone zdobią ściany w domach w Kwidzynie i na świecie.
Nie ukrywał swojej niechęci do awangardy w sztuce i to było jego prawo. Podziwiał piękno natury, którą malował realistycznie i tego uczył innych.
Zawdzięczam mu wiele nagród przyznawanych mi na przeróżnych konkursach i plenerach, choć szczerze mówiąc, było kilku, którzy malowali znacznie ciekawiej ode mnie, ale taka była wola Mistrza. - J.K.
Motto
"Nie ma sztuki lepszej czy gorszej. Każdy ma prawo wyboru tego stylu, który mu najbardziej odpowiada". - Mieczysław Potreć
Zdjęcia otrzymane dzięki Dominice - wnuczce Pana M. Potrecia.